Tak pięknego października nie pamiętam. Spacer w samym poncho pod koniec tego mocno jesiennego miesiąca - jakby tak miała za każdym razem wyglądać JESIEŃ, pewnie pokochalibyśmy ją bardziej, nie myśląc tylko o tym, że stanowi jedynie preludium do zimy.
Niestety przeziębienia nie udało mi się uniknąć. Sześciogodzinna podróż i spanie w klimatyzowanym pokoju zrobiło swoje, toteż właśnie leżę w łóżku w polarowej pidżamce, piję marchewkowego Kubusia i oglądam zdjęcia z minionego weekendu, wspominając jak to dobrze się czułam zaledwie dwa dni temu. Dopiero dzisiaj mogę wzorowo chorować, czyli smarkać i leżeć w łóżku, odłożyłam ten stan z wczoraj na dziś, dlatego, że w weekend zamontowali mi szafę i siedziałam w niej (dosłownie) 3h, myjąc każdy jej element, no bo jak tu chorować mając zakurzoną szafę w pokoju.
Jest piękna, szeroka na prawie 3m. Wysoka na 2,5m. Z kolorowego szkła. Łóżko też mam nowe, tapicerowane, obite skórą z pikowanym zagłówkiem. Mój mąż twierdzi, że jestem droga w utrzymaniu. Mój tato ponoć go ostrzegał zanim się ze mną ożenił. Ale sypialnia mu się podoba. Jeszcze tylko kilka dodatków i będzie belissimo.
Poncho od Joanny R. Wodzińskiej nosi się świetnie. Projektantka szyje pod wymiar. Wystarczy podać długość,a uszyte pod zamówienie poncho nie będzie ani zbyt długie ani za krótkie. Jest idealne ;)
Poncho: Joanna R. Wodzińska
Kozaki: EMU
Torba: Selma by Michael Kors