środa, 26 marca 2014

Opinia o szpitalu MEDEOR

Kochani!

Dziś chciałam się z Wami podzielić wrażeniami z pobytu w szpitalu prywatnym Medeor w Łodzi.

Do szpitala trafiłam z silnymi skurczami na 10 dni przed planowanym terminem porodu. O godz. 9:00 rano byłam już na sali porodowej. Z racji tego, iż jest to mały szpital, nie było w tym czasie innych rodzących. Podczas porodu towarzyszył mi mój mąż, oprócz niego na sali była tylko położna. Muszę przyznać, że warunki były komfortowe: czysto, schludnie, położna otaczała opieką, ale jestem wdzięczna za to, że nie stała nade mną ciągle, tylko zaglądała czy wszystko ok i przyszła na końcową fazę porodu. Natomiast mimo tego, że byłam na 7 zajęciach ze szkoły rodzenia, to nagle podczas porodu cała wiedza ze mnie wyparowała, zresztą trudno się dziwić, ból nie sprzyja myśleniu i koncentracji. Dlatego bardzo polecam tzw. poród rodzinny, mąż nieustannie przypominał mi o oddychaniu, dźwigał z podłogi, masował kręgosłup, jego pomoc przy porodzie była nieoceniona. Poza tym moje drogie, skoro Wasi mężowie byli przy poczęciu, to powinni być też przy porodzie. Niech docenią bardziej swoje żony :)

OPIEKA LEKARSKA
Podczas mojego porodu dyżur miał młody lekarz, na oko 30-35 lat, zajrzał ze dwa razy, bo tak naprawdę nie był nam potrzebny, pamiętajmy, że lekarz jest patologiem, tak więc jeśli wszystko przebiega ok, niezbędna nam jest tylko położna.

W moim przypadku obyło się bez znieczulenia zewnątrz-oponowego i bez nacinania. Poród trwał od 7:30 - odejście wód płodowych jeszcze w domu - do 13:30, kiedy to na świat przyszła moja córeczka Pola. Ważyła jedynie 2720g i niecałe 50 cm. Drobniusieńka. A w tym momencie śpi mi na ramieniu, ma 7 tygodni i waży już 4460 gram. Wszyscy mówią, że mam tłuste mleko :) Zaraz kiedy córcia wydała pierwszy krzyk, położono mi ją na piersiach i położna bez problemu wpuściła całą świtę, która wytrwale warowała pod drzwiami, czyli moich rodziców i siostry :) Radość nie do opisania.

Po porodzie o własnych siłach dotarłam do dwuosobowej salki z łazienką, w której nikogo nie było. Szczerze mówiąc było by ciężko z drugą matką, wtedy salka wydała by się klaustrofobiczna!

POSIŁKI
Od razu podano posiłek, (w końcu uporałam się w porze obiadowej) i ku mojemu zdziwieniu podano... rosół!? Na zajęciach ze szkoły rodzenia położna mówiła, żeby zaraz po porodzie czasem mama lub babcia nie przyniosły rosołu do szpitala, bo jest zbyt tłusty i maleństwo może boleć brzuszek jeśli karmi się piersią. Jak widać tutaj nie wyznawano takiej opinii :) Posiłki były ok, w kuchni był nawet jadłospis, gdzie można było przeczytać co serwują na dany dzień.

POŁOŻNE
Jak najbardziej w porządku, były troskliwe, miłe i pomocne, wydawało się, że lubią swoją pracę. Nie mam żadnych zastrzeżeń.

MINUSY
Na sam koniec muszę jednak Wam opowiedzieć o nieprzyjemnej sytuacji, jakiej doświadczyliśmy. Z racji tego, iż urodziłam w Łodzi, czyli w miejscu oddalonym od mojego miejsca zamieszkania, postanowiliśmy z mężem, że zostanie z nami przez weekend (urodziłam w sobotę), salka była tak mała, że trochę nie wyobrażałam sobie drugiej matki z dzidziusiem. Było by nam jednak ciasno. A odwiedzających to już ciężko było by posadzić :). W związku z powyższym, mąż udał się do lekarza, aby go zapytać, czy może nocować i ile będzie kosztowała jedna doba. Ów młody lekarz zgodził się, powiedział, że nie ma problemu, a co do kosztów to dokładnie nie wie ile, ale jest to niewielka opłata. Mój mąż zadowolony został ze mną i z Polą na dwie doby i mogliśmy razem cieszyć się naszą maleńką miłością. Kiedy po pięciu dobach wypisano nas ze szpitala, chcieliśmy uregulować rachunek, poszliśmy do położnej, ona odesłała nas do lekarza - ordynatora i ku naszemu zaskoczeniu ordynator - właściciel szpitala zażyczył sobie 1000 zł. My w szoku. To jest ta niewielka opłata? Pierwsza myśl, czy lekarze już tak bardzo stracili kontakt z rzeczywistością, że kwota 1000 zł stała się dla nich symboliczna? Oczywiście wiedzieliśmy, że jest to szpital prywatny, jednak ja rodziłam na kasę chorych, normalnie. Byliśmy informowani, że można podpisać umowę ze szpitalem na tzw. poród prywatny, a więc w skład pakietu wchodziła: prywatna sala, znieczulenie i cięcie cesarskie na żądanie, prywatna położna i lekarz na życzenie, koszt takiego pakietu to 3500 PLN. My jednak żadnej umowy nie podpisywaliśmy, jedynie zrobiliśmy to co do nas należało: grzecznie zapytaliśmy się czy mąż może zostać i jaka jest cena noclegu i wyżywienia. Na to właściciel szpitala odparł, że lekarz, który nam udzielił informacji, że jest to niewielka opłata, nie należy do stałej załogi szpitalnej i nie bardzo się orientował. Na to mój mąż odparł, że w porządku, w takim razie jeżeli zaistniało takie nieporozumienie, spowodowane niekompetencją pracownika szpitala, to my oczywiście chcemy zapłacić, ale w związku z wprowadzeniem nas w błąd (i naszą naiwnością), dobrze - niech więc obie strony poniosą konsekwencje. Ordynator się nie zgodził, bezradnie rozłożył ręce i powiedział, że taka jest cena, i że tyle trzeba zapłacić.

Moi mili, tak więc uważajcie na podobne sytuacje. Ja sądziłam, że właściciel szpitala bez problemu rozwiąże konflikt, mąż zaproponował 500zł, ten się nie zgodził. Byliśmy w szoku, przecież 1000zł za dwie doby to nie kosztują noclegi nawet w Sheratonie! Pomimo naszej naiwności i uwierzenia komuś na słowo, uważam, że sytuacja, która miała miejsce to ogromne nadużycie ze strony szpitala.

Pewnie nie zostawilibyśmy tej sytuacji bez echa, jednak dla nas najważniejsze jest to, że nasza córeczka urodziła się zdrowa, a opieka lekarska była bez zarzutu , tak więc łatwo daliśmy za wygraną. I wszystko co mogę zrobić to przynajmniej Was przestrzec.

Podsumowując:
Szpital jest kameralny, dzięki czemu masz wrażenie wręcz domowej atmosfery, nie czujesz się jedną z wielu. Warunki są komfortowe, opieka lekarska w porządku, jedynie podejście właściciela szpitala jako osoby wykształconej i inteligentnej zaskoczyło nas ogromnie. Jednak polecam szpital wszystkim rodzącym!

A oto nasza kruszynka Pola, w pierwszej dobie życia.

                                               




środa, 19 marca 2014

80.



Muszę powiedzieć, że mocno przetrzepałam sklepy na tegorocznych przecenach. Na początku skupiałam się na wyszukiwaniu ślicznych ubranek niemowlęcych, a więc KappAhl, C&A, Smyk, Coccodrillo, ZARA, ale kiedy moja córeczka w ósmym miesiącu ciąży miała już pełną szafę, z powrotem zajęłam się sobą :) 

Płaszcz kupiłam w Monnari po megaprzecenie z 799 zł na 139,90 PLN, a botki R. Polańskiego możecie teraz kupić w różnych kolorach tutaj! Przy okazji poszukiwań  garderoby ciążowej, a więc wszelkich T-shirtów, koszul i koszulek rozpinanych na biuście, odkryłam sklep Alles. Kiedy zwiedzałam łódzką Manufakturę natknęłam się na promocję, dwie koszule nocne w cenie jednej i tak oto jestem posiadaczką tej i tej koszuli :D Muszę przyznać, że jestem zachwycona designem tego producenta :) Karmię moje dziecko piersią, tak więc takie specjalne koszule bardzo ułatwiają sprawę, wierzcie mi :)

Torby oBag są dostępne w Polsce od połowy 2013 roku i zaczynają się cieszyć nie małym zainteresowaniem. Są bardzo oryginalne i wykonane z wodoodpornego tworzywa. Świetnie się noszą!

Zima za bardzo nam nie dała w kość w tym roku i miejmy nadzieję, że już odchodzi. Nie mogę się doczekać wiosennych i słonecznych spacerów z Polą!

Ściskam :*








                                                                      Płaszcz: Monnari
                                                                      Spodnie: H&M
                                                                      Buty: R. Polański
                                                                      Torba: oBag


piątek, 14 marca 2014

PRZEBUDZENIE


WITAJCIE KOCHANI!

Wracam tutaj odmieniona, pełna energii i nowych wrażeń, otóż to moi mili ZOSTAŁAM MAMĄ ! :)
W związku z powyższym świat ubrań jest gdzieś na drugim planie, bo pierwszy - przesłania mi świat pieluch: pampersów, terowych i flanelowych. "Harper's Bazaar" i "Vogue" zamieniłam chwilowo na "Mamo, to ja" i "Mama i dziecko", ale nie zapominam o sobie, wszystko da się pogodzić, maleństwo jest najważniejsze, ale pamiętajmy, że nic nie zwalnia nas z dbania o siebie :) Piękna i zadbana mama to szczęśliwa mama!

Ciąża to wyjątkowy okres w życiu każdej kobiety i tak powinnyśmy ją traktować. Należy zwracać uwagę na to co się je i pamiętać o zasadzie, że nie jemy za dwóch tylko DLA DWOJGA. Tak więc, nie ilość, tylko jakość. Przytyłam 13 kilogramów, a w tydzień po porodzie nie było już 10 z 13 nabytych. Brzuszek też wciągnął się szybciutko, aktualnie jestem 6 tygodni po porodzie, a więc okres tzw. połogu właśnie się zakończył i wszelkie zmiany ciążowe właśnie ustępują. Także powoli wracam do wirtualnego świata i swojej pasji, postaram się tutaj częściej pojawiać i dodawać co najmniej jeden post tygodniowo.;)

Nawet nie wiecie jak to dobrze, że mamy apteki internetowe no i ogólnie, że wszystko dziś da się zamówić przez Internet. Szczególnie przydaje się teraz, kiedy już nie mogę tak beztrosko biegać po sklepach (jeszcze w dziewiątym miesiącu ciąży biegałam po galeriach handlowych, może dzięki temu urodziłam 10 dni przed terminem :) Kiedy słucham opowieści mojej babci o niedostępności podstawowych rzeczy niezbędnych dla dziecka na tamte czasy, doceniam o ile my mamy łatwiej :) Także nic, tylko się cieszyć :) 
Ściskam Was mocno ;*